Jest to pewien projekt, który przyśpieszył moje działania i odwagę pojechania na uczelnię artystyczną i odnowienia prośby o możliwość korzystania z pomieszczenia zwanego kwaszarnią. To miejsce mocno industrialne, techniczne, nieco mało uczęszczane w maju i czerwcu przez studentów grafiki. Znajdują się tu kuwety do trawienia blach cynkowych w kwasie azotowym, w odpowiedniej proporcji z wodą, wielkie pudło do napruszania kalafoni żywicznej i piecyk do jej zapiekania. A także chemia do zmywania asfaltu i werniksu z blachy.
Na nowo odkrywam magię tworzenia w blasze cynkowej :)
maska jest moim nieodłącznym atrybutem, chroni moje drogi oddychania przed nadmiernym wdychaniem oparów kwasu azotowego, oczy przed pryśnięciem wody z kwasem.
Niestety zawsze mam ból głowy po wizycie w tym miejscu. Dlatego też jadę w konkretnym celu na uczelnię, na kilka godzin, potem mogę w zaciszu pracowni zrobić odbitki na papierze.
Blacha cynkowa w formacie 80x50cm, wyszlifowana na lusterko, rysunek naniesiony w technice miękkiego werniksu oraz akwatinty.
Celem naszym jest atrakcyjna blacha cynkowa. którą można oprawić jak obraz, dlatego nie robiłam odbicia lustrzanego twarzy i liter na butelkach.
Przy okazji nakładania miękkiego werniksu, kilku cennych wskazówek usłyszałam od bardzo zdolnej doktorantki Karoliny. ;) Dziękuję!
Praca nadal u mnie.
rysunek trawił się w kwasie ponad godzinę.